Kurama wpatrywał się w chłopaka już od kilku godzin, czekał aż obudzi się po zdjęciu pieczęci, słońce już dawno zaszło ustępując miejsca kśiężycowi i gwiazdom, gdyby nie był demonem to z pewnością by zasnoł lecz sen nie był mu potrzebny.
Naruto czuł jak zaczyna się budzić, pierwsze co sobie uświadomił to że nie znajduje się już w świątyni, nie czuł pod plecami twardości i chłodu podłogi a zamiast tego miękkie i ciepłe łużko tylko kto go tu przyniusł?
Podniusł powieki ukazując niebieskie oczy, znajdował się w tym samej komnacie do której przyprowadził go mnich.
-Wreszcie się obudziłeś naruto.
Odezwała się postać stojąca przy końcu łóżka.
Przyjrzał się tej osobie, był to mężczyzna cholernie przystojny, miał w sobie coś drapieżnego posiadał długie krwisto-czerwone włosy z czarnymi pasemkami, mocno umięśnioną sylwetkę, szerokie ramiona jego oczy miały czerwony kolor i pionową czarną źrenice.
-Kim jesteś ?
-Tyle lat razem a nie wiesz kim jestem, spodziewałem się czegoś więcej po tobie naruto.
-Kurama ?! Ale ty wyglądasz jak człowiek a jesteś lisem, wielkim, olbrzymim z dźiewięcioma ogonami !
-Ha ha ha - roześmiał się -Masz na myśli moją demoniczną postać lecz osobiście wolę tą postać, jest wygodniejsza i nie rzuca się w oczy.
Patrzył na osobę która stała na przeciwko.
Idz śię odświeżyć, musimy wyruszyć a czeka nas podróż do kraju demonów, od czasu gdy zostałem zapieczętowany, już czas bym wrucił a ty razem ze mną.
Naruto zastanawiał się nad słowami Kuramy, miał opuścić kraj ognia, żyć pośród innych demonów w innym miejscu, zostawić wszystko co zna.
-Ale jak mam żyć w miejscu pełnym demonów jak ?!
-Jestem człowiekiem, wyglądam jak człowiek nie zmienie się w jednego z was !
-Myślę że poradźimy sobie z twoim wyglądem.
-Ciekawe co ?
-Spójrz w lustro, tam jest rozwiązanie dla twojch obaw.
Wstał z łóżka kierując się do lustra które wiśiało przy dzwiach, a tam zobaczył innego siebie, podobnego do osoby stojącej za nim tylko był trochę niższy, miał blond włosy, niebieskie oczy i siedem liśich ogonów.
-Nie potrafię powiedzieć jak to się stało, jeszcze nigdy nie zdarzyło się by człowiek został demonem, mogę powiedzieć że jesteś wyjątkowy naruto.
Chłopak patrzył na swoje odbicie, nie wiedział co ma myśleć lecz wiedźiał że musi wyruszyć z Kuramą.
-Kiedy ruszamy?
-O świecie, więc do tego czasu odpocznji jeszcze.
Kurama wyszedł z komnaty natomiast naruto położył się, zamknoł oczy przed nim staneli wszyscy dla których coś znaczył, jedna osoba skupiała jego uwagę.
-Hinata-chan - szepnoł.
Wiele mil od światyni w gabinecie hokage odbywała się kłutnia między Tsunade a Utatane członkinią rady.
-To wszystko twoja wina Tsunade ! Rozpuściłas go, pozwalałaś mu na wszystko a teraz uciekł i ślad po nim zaginął, oddźiał ANBU który miał go schwytać ledwo wrucił, muwili że demon przejoł nad nim kontrole a my straciliśmy jedyną broń na tyle skuteczną, by bronić się przed innymi wioskami !
-Bzdura! Chcieliście go zamknąć pod klucz, nie był by już tym samą osobą, zwrucił by się przeciw nam, nie zapanowalibyście nad nim !
Shizune patrzyła na tą scene ze strachem w oczach, jeszcze nigdy nie widziała swojej mistrzyni w takim stanie,walczyła o chłopaka z całych sił, w tym momencie obie kobiety mierzyły się wzrokiem w końcu starsza wyszła z gabinetu trzaskając dzwiami, tsunade opadła na fotel wdychając głęboko.
-Wszystko będzie dobrze Shisou, wierze że naruto nic nie jest -powiedziała shizune
-Obyś miała rację.
Wstała i spojrzała przez okno, kśiężyc był w pełni, nieliczni mogli sobie pozwolić na sen.
-Idz do domu, nie każ kakashi'emu długo czekać.
Shizune zarumieniła i wyszła do domu gdzie czekał na nią świeżo poślubiony mąż.
W dzielnicy należącej do klanu Hyuga.
Granatowłosa dziewczyna siedziała w oknie swojego pokoju obserwując kśiężyc, lekki wiatr unosił jej włosy, myśli krążyły wokół niebieskookiego chłopaka ze złotymi włosami.
-Naruto-kun- jej słowa poniusł łagodny wiatr.
Dwie postacie w czarnych pelerynach z kapturami na głowach szły obok siebie, przed sobą mieli łańcuch gór do których zmierzali, nie spodziewanie powiał łagodny wiatr zdejmując kaptur jednej z nich przy tym sprawiając wrażenie jak by coś usłyszał.
-Stało się coś naruto ? -zapytał kurama
-Wydawało mi się że kogoś usłyszałem. -odpowiedźiał naruto
-Połowa drogi za nami, musimy przejść przez góry i las w nim znajduje śię cel naszej podróży.
-Jak wygląda Miasto Demonów ? -zapytał naruto
-Jest podobne do konohy lecz piękniejsze, ulice są wyłożone kamieńiami, budynki są zrobione z granitu i marmuru, pięknie zdobione, czerwona dachówka pokrywa dachy jest mnóstwo miejsc gdzie można spacerować i wiele innych ciekawych miejsc , zobaczysz wszystko na własne oczy. -powiedział z uśmiechem kurama.
Naruto skinoł kilka razy głową że rozumie, lecz jedna rzecz nie dawała mu spokoju, odruchowo sięgnął do szyji gdzie znajdował się srebrny łańcuszek z czerwonym kamieniem, który dostał od Hinaty na ostatnie urodziny.
Wrucił wspomnieniami do tego dnia, Sakura i Hinata obwiązały mu oczy prowadząc go jak się okazało do restauracji Yakimiku gdzie czekali wszyscy przyjaciele nawet Sasuke, Kakashi z Shizune , Iruka , Gaara z Temari , Kurenai i Asuma , Tsunade.
Były to wspaniałe urodziny, cieszył się że ktoś pamięta o nim , jego dłoń zacisneła się na czerwonym kamieńiu znajdującym się na łańcuszku.
- Czeka nas wspinaczka.-powiedział kurama
Naruto spojrzał w górę, wiedział że po drugiej stronie łańcucha gór będzie bezpieczny.
niedziela, 31 stycznia 2016
Prolog
Postać ubrana w czarny płaszcz przemieszczała się w cieniu budynków do murów obronnych wioski, osoba ta była bardzo ostrożna, wiedział że jesli go złapią to zaprowadzą przed oblicze starszyzny .
-Skup się, naruto bo jak nas nakryją zrobi się nie przyjemnie.
-Szkoda że muszę opuścić konohę przez starszyznę, lecz nie dam się zakuć w łańcuchy i słuchać ich rozkazów.
Byli już pod murami, obserwował shinobi znajdujących się na nich.
-Czyżby coś wiedzieli?-mruknął pod nosem chłopak.
Wiedział że trzeba odwrócić ich uwagę by przekroczyć mury, lecz to dopiero początek, wiedział że ANBU ruszy za nim na rozkaz starszyzny by przywlekli go z powrotem do wioski gdzie zostanie ukarany i uwięźiony a na to nie miał zamiaru pozwolić, nie będzie marionetką w rękach tych starych pierników, by mogli dyktować warunki Tsunade Oba-chan, lecz wrucę lecz nie sam a starszyznę wyślemy na emeryturę, zajmie to mi trochę czasu lecz , po wszystkim zastąpimy ich właściwymi ludzmi.
-Kage bunshin no jutsu.
Za chłopakiem pokazał się klon który ruszył w stronę murów na których stali strażnicy.
-Ucieka, łapać go! -krzyknoł jeden z nich a kilku innych rzuciło się na niego lecz to wystarczyło by znaleść się za nimi i uciec w mrok lasu kraju ognia.
Skakał z gałęzi na gałąź starając się jak najszybciej oddalić się od konohy, wiedział że pościg już depcze im po piętach.
-Pomóż mi kyuubi, nie dam rady bez ciebie.
-To nie ma sensu, musimy ich pokonać w walce.
-Dobrze, lecz nie zabje ich, ogłuszę lub zranię ich mocno by nie mogli nas dalej ścigać.
-Zrobisz jak będziesz chciał.
Ciało chopaka zaczeła pokrywać krwisto-czerwona chakra, oczy przybrały dzikie spojrzenie, włosy się nastroszyły dając mu drapieżny wygląd, ręce wyglądały jak szpony gotowe rozejrzeć wszystko, czuł że panuje nad wszystkim, wyszedł z za drzewa stając na przeciwko oddźiału ANBU.
-Naruto Uzumaki z rozkazu starszyzny wioski mamy sprowadźic ciebie z powrotem ! -powiedział dowódca oddźiału.
-Nie wrucę po to by starszyzna zamknęła w celi i zakuła w kajdany! -odpowiedźiał z nienawiścią Naruto
-Brać go ! -rozkazał dowódca ANBU
Zaatakowali a on czekał na ich ruch, każdy z nich zajeło pozycję do ataku, pierwszy z nich ruszył w jego kierunku z kataną wymierzoną w pierś, zablokował cięcie miecza pazurami utworzonymi z chakry kyuubi'ego niszcząc ją, skrytobujca rzucił notkę wybuchową myśląc że to wystarczy do pokonania jinchuuriki kyuubi'ego, wybuch był na tyle mocny by zranic dotkliwie człowieka, gdy opadł nie było śladu po nim co wprawiło ich w osłupienie.
-Gdzie on jest ?-zapytał dowódca
-Głupcy, myślicie że mnie pokonacie-powiedział z kpiną w głośie Naruto.
Zaatakował ich bez szansy na obronę przed nim, raniąc tak by nie zabic ich, wszyscy padali jak młode drzewka pod lawiną, został ostatni z ANBU.
-Masz wybór, morzesz ze mną walczyć i przegrać lub zająć się swoimi towarzyszami.
-Wiesz że starszyza nie odpuści, będzie cię ścigać puki ciebie nie złapie? -powiedziała ocalała ANBU
-Wiem, lecz nie znajdą mnie jeśli sam się nie pokażę.
Zniknął w gałęźiach drzew kierując się w znanym sobie kierunku.
-Teraz do kąd się udamy ?
-Do świątyni demonów , mieszkający tam mnisi pomogą zająć pieczęć nie zabiając przytym , wprowadzą ciebie w śpiączke byś nie czuł bólu.
Podrużował dwa dni i dwie noce, świtem trzeciego dnia zobaczył przed sobą ogromne zdobione wrota z grubego drewna, wszedł na pierwszy stopień stawiając kolejne kroki przybliżał się do wrut strzegących świątyni, gdy jego ręka miała dotknąć złotej kołatki wrota otworzyły śię, za nimi stał mnich, ubrany w czerwoną szatę świątyni demonów. A
Naruto chciał już chciał powiedzieć w jakim celu przybył do świątyni lecz mnich go uprzedźił przykładając palec do ust i pokazując by wszedł do środka, przekraczając jej próg zobaczył białą podłoge wykonaną z granitu, spojrzał w górę lecz nie zauwarzył sufitu usłyszał dźwięk zamykanych dzwi i zgrzyt zamka.
-Wiem w jakim celu się tu pokazałeś, wiem kim jesteś i co ze sobą przynośisz a raczej kogo Naruto Namikaze, twój ojciec był czwartym Hokage wioski liścia, czekaliśmy na ciebie od chwili gdy się urodziłeś, nie muśisz się martwić jesteś tu bezpieczny dzwi których prug przekroczyłeś są nie zniszczalne, wierz mi morzesz czuć się swobodnie, zaprowadzę cie teraz do twojej komnaty, odpoczniesz i odświeżysz się, ja powiadomie opiekunka świątyni.
-Opiekunka świątyni?
Myślałem że mieszkają tu tylko mniśi.
-Masz rację Naruto-san, opiekun świątyni też jest mnichem, najstarszym z nas i najśilniejszy z nas, tylko on będzie wiedział jak ci pomóc.
-Soka.
Szli szeroką salą wejściową, po obu stronach znajdowały się kolumny z czerwonego kamienia zdobone złotem, skręcili do wąskiego korytarza ukrytego w cieniu, w oknach były witraże przedstawiające wysokie i nie wiele niższe postacie stanoł na moment by przyjrzeć się jednej z nich, była to piękna kobieta o granatowych włosach, uszach z kocimi pendzelkami wystającymi lekko z długich włosów i dwoma ogonami jej oczy miały złote źrenice.
-Matabi. -Szepnął naruto
-Tak,to matabi lecz jej imię brzmi Akane, nie które demony noszą ludzkie imiona.
Ruszyli dalej skręcając jeszcze pare razy w końcu staneli na przeciwko ładnie rzeźbionych dzwi mnich wyćiągnoł klucz włożył do złotego zamka i przekręcił, jego oczom ukazała się piękna i przestronna komnata z wielkim łożem, podłoga była przykryta pięknym dywanem w oknach wiśiały czerwone zasłony a w łaźience znajdowała się wanna zagłębiona w podłodze.
-Zjawie się o zachodzie słońca Naruto-san, w tym czasie skorzystaj z łaźienki i odpocznji.
Mnich wyszedł zamykając za sobą drzwi zostawiając go samego, chłopak popatrzył jeszcze na wygląd komnaty aż wreszcie poczuł że musi zrobić ze sobą pożądek, zdjoł z siebie wszystko łącznie z bielizną ruszył do łaźienki, napełnił wanne ciepłą wodą i zanurzył się w niej, czuł jak przybywa mu sił położył się tak by znaleść się pod ciepłą wodą, wynużył się po chwili, wźioł kostkę mydła o jakimś przyjemnym zapachu, namydlał swoje ciało dokładnie, dbał o nie jak by było narzędziem dzięki niemu był w stanie przetrwać, opłukał się z piany która była na jego ciele, usiadł w wannie by rozluźnić mięśnie.
-Już w krótce będziesz wolny Kurama.
-Tylko co zrobimy jak już będzie po wszystkim?
-Spokojnie naruto,wiem gdzie się udamy, tam nikt nas nie znajdzie będziemy mogli wszystko zaplanować w spokoju i koncentracji skupimy się na usunięciu starszyzny i Danzou gdy nadejdzie czas wyślę ciebie z misją do konohy lecz naraźie nie zdradzę ci nic, muśisz być ćierpliwy.
-Soka Kurama-san.
Naruto wyszedł z wanny, był ździwiony że temperatura wody się nie zmieniła lecz miał dość śiedzenia w ciepłej wodzie, wyszedł z łaźienki owinięty ręcznikiem w okół pasa jego mięśnie były idealnie wyżeźbione latami ciężkich treningów, odpieczentował jeden ze zwojów w którym miał zapasowe ubranie różniące się od tego oczojebnego dresu który nosił w wiosce, tutaj miał na sobie czarną siatkowaną koszulkę, czarną bluzę z czerwonym symbolem na plecach, także czarne spodnie trzy-czwarte, kabura na kunaie i shurikeny, buty shinobi podszedł do łóżka kładąc śię na nim lecz stopy dotykały podłogi nawet nie zorientował się kiedy usnoł.
W oknie było widać już zachodzące słońce, mnich wyszedł do komnaty widząc śpiącego chłopaka uśmiechnoł się podszedł do niego z zamiarem zbudzenia go.
-Naruto-san, już czas.
Chłopak szybko otworzył oczy-Już idziemy?
-Tak-odparł
-Dobrze.
-Lecz najpierw muśisz coś zjeść, czekamy na ciebie z wieczerzą.
Chłopakowi zaburczało w brzuchu przez co się zawstydził lecz mnich zaśmiał się cicho.
-Nie ma się czego wstydzić, każdy potrzebuje zjeść.
Dotarli do jadalni, mniśi śiedzieli już przy zastawionym stole, znajdowała się na nim Tempura i Sushi, próbował wszystkiego po trochu, było bardzo smaczne, od kiedy pamięta jadł samo ramen, pomyślał że to miła odmiana zjeść coś innego,w trakcie jedzenia jego wzrok obserwował każdego z osobna nie wiele rużnili lecz skupił się na osobie siedzącej u szczytu stołu, widać było jest to najstarszy z nich wszystkich.
-Zbliżcie się. -szepnął starzec
Naruto wstał ze swego miejsca przy stole, ruszył w jego stronę u szczytu stołu.
-Usiądź mój chłopcze, nie mam już tylu lat by muwić głośniej od szeptu.
Naruto usiadł spojrzał w jego oczy, widział w nich mądrość tego człowieka.
-Bałem się że nie doczekam tej chwili, jestem już stary mój czas dobiega końca na tym świecie, odpowiadając też na twoje pytanie, tak pomorzemy ci w zdjęciu pieczęci i uwolnienia kyuubi'ego.
-Arigato Akihiro-san.
-Nie muśisz mi dziękować, to nasz obowiązek, pomóż mi wstać nogi odmawiają mi już posłuszeństwa.
Chwycił go delikatnie, pomagając wstać, szli spokojnym krokiem w stronę złotych dzwi, te otworzyły śię gdy zbliżyli się do nich wszedli do środka przed nim pokazał się ołtarz po bokach mieściły złote kolumny, jego niebieskie oczy zaczeły piąć się w górę przed sobą miał posąg lisa z dźiewięcioma ogonami.
-Nie musze ci mówić kto to jest, wiesz doskonale chłopcze, pozwól mi powiedzieć ci pewną historię.
Zanim nastał świat shinobi, tym światem władało dźiewięć demonów nie były one okrutne były sprawiedliwe lecz ludzie bali się ich siły, więc postanowili je wygnać z tego miejsca, najśilniejszy postanowił stanąć w obronie innych demonów które uciekały ze swoich domów podczas walki został pokonany i zapieczętowany w tym czasie inne demony zdołały uciec do swego świata z którego pochodziły,jednen z demonów posiadał dar widzenia przyszłości powiedział że urodzi się człowiek który będzie miał zapieczętowanego w sobie króla demonów, uwolni go.
Naruto patrzył na starca, był w szoku nie wiedział co powiedzieć.
-Nie bój się, nie jesteś sam Naruto.-powiedział kyuubi-Kiedy będę wolny udamy się do miejsca zamieszkanego przez demony.
-Jutro o świecie rozpoczniemy zdejmowanie pieczęci by uwolnić kyuubi'ego, wprowadzimy cie w stan śpiączki byś nie czuł bólu gdym będziemy ją usuwać, idź odpocząć przysle kogoś po ciebie.
Naruto dotarł do komnaty zamknoł za sobą dzwi, podszedł do łóżka położył się na nim i zasnoł.
Wydawało się mu że przespał tylko chwilę gdy ktoś go budził.
-Naruto-san, za chwilę będzie świtać, bracia zebrali się już czekają.
Wstał natychmiast założył bluzę i wyszedł za mnichem.
Dotarli do miejsca gdzie był ostatnio, na podłodze był narysowany krąg a wnim jeszcze jeden w środku narysowany był dziwny symbol, podobne były inne po między kręgami, wzdłuż śiedzieli mniśi mając zwoje rozłożone przed każdym z nich.
-Teraz nałoże pieczęć która sprawi że nie będziesz czuł bólu w czasie usuwania pieczęci.
Naruto skinął głową, mnich złożył kilka znaków i nałożył pieczęć.
-Gotowe, teraz wejdź w środek wewnętrznego kręgu, połuż się, zamkni oczy.
Leżał już jakiś czas, z jego ciała wydostawała się czerwona chakra, stopniowo formowała się z niej dziwna postać gdy proces dobiegał końca a słońce chowało się za choryzontem kawałek od kręgu w którym leżał chłopak stał wysoki mężczyzna z długimi czerwonymi przetkanymi czarnymi pasemkami włosami owe włosy sięgały mu pasa, był mocno zbudowany odziany w czerń na jego palcu znajdował się sygnet z wygrawerowanym nieznanym symbolem.
Jego czerwone oczy z pionowymi źrenicami badały otoczenie, zacisnoł dłońie w pięści twarz wyrażała radość odwrócił się zauważył że z chłopakiem dzieje się coś dziwnego, unośił się coraz wyżej zaczeło bić od niego złote światł tak mocne że swoim blaskiem oświetliło wnętrze świątyni.
Ciało chopaka obniżało się stopniowo ukazując go z powrotem wywołując ździwienie na twarzach zebranych.
Nie był już człowiekiem, stał się lisim demonem, z włosów wystawała para uszu, miał też siedem złotych ogonów,był wyższy bardziej umięśniony.
-Prowadźcie do komnaty -odezwał się kyuubi do mnicha, biorąc chłopaka na ręce zaniusł go do komnaty w której odpoczywał Naruto jak dotarł do świątyni, położył go i okrył a sam usiadł czekając na jego
przebudzenie.
-Skup się, naruto bo jak nas nakryją zrobi się nie przyjemnie.
-Szkoda że muszę opuścić konohę przez starszyznę, lecz nie dam się zakuć w łańcuchy i słuchać ich rozkazów.
Byli już pod murami, obserwował shinobi znajdujących się na nich.
-Czyżby coś wiedzieli?-mruknął pod nosem chłopak.
Wiedział że trzeba odwrócić ich uwagę by przekroczyć mury, lecz to dopiero początek, wiedział że ANBU ruszy za nim na rozkaz starszyzny by przywlekli go z powrotem do wioski gdzie zostanie ukarany i uwięźiony a na to nie miał zamiaru pozwolić, nie będzie marionetką w rękach tych starych pierników, by mogli dyktować warunki Tsunade Oba-chan, lecz wrucę lecz nie sam a starszyznę wyślemy na emeryturę, zajmie to mi trochę czasu lecz , po wszystkim zastąpimy ich właściwymi ludzmi.
-Kage bunshin no jutsu.
Za chłopakiem pokazał się klon który ruszył w stronę murów na których stali strażnicy.
-Ucieka, łapać go! -krzyknoł jeden z nich a kilku innych rzuciło się na niego lecz to wystarczyło by znaleść się za nimi i uciec w mrok lasu kraju ognia.
Skakał z gałęzi na gałąź starając się jak najszybciej oddalić się od konohy, wiedział że pościg już depcze im po piętach.
-Pomóż mi kyuubi, nie dam rady bez ciebie.
-To nie ma sensu, musimy ich pokonać w walce.
-Dobrze, lecz nie zabje ich, ogłuszę lub zranię ich mocno by nie mogli nas dalej ścigać.
-Zrobisz jak będziesz chciał.
Ciało chopaka zaczeła pokrywać krwisto-czerwona chakra, oczy przybrały dzikie spojrzenie, włosy się nastroszyły dając mu drapieżny wygląd, ręce wyglądały jak szpony gotowe rozejrzeć wszystko, czuł że panuje nad wszystkim, wyszedł z za drzewa stając na przeciwko oddźiału ANBU.
-Naruto Uzumaki z rozkazu starszyzny wioski mamy sprowadźic ciebie z powrotem ! -powiedział dowódca oddźiału.
-Nie wrucę po to by starszyzna zamknęła w celi i zakuła w kajdany! -odpowiedźiał z nienawiścią Naruto
-Brać go ! -rozkazał dowódca ANBU
Zaatakowali a on czekał na ich ruch, każdy z nich zajeło pozycję do ataku, pierwszy z nich ruszył w jego kierunku z kataną wymierzoną w pierś, zablokował cięcie miecza pazurami utworzonymi z chakry kyuubi'ego niszcząc ją, skrytobujca rzucił notkę wybuchową myśląc że to wystarczy do pokonania jinchuuriki kyuubi'ego, wybuch był na tyle mocny by zranic dotkliwie człowieka, gdy opadł nie było śladu po nim co wprawiło ich w osłupienie.
-Gdzie on jest ?-zapytał dowódca
-Głupcy, myślicie że mnie pokonacie-powiedział z kpiną w głośie Naruto.
Zaatakował ich bez szansy na obronę przed nim, raniąc tak by nie zabic ich, wszyscy padali jak młode drzewka pod lawiną, został ostatni z ANBU.
-Masz wybór, morzesz ze mną walczyć i przegrać lub zająć się swoimi towarzyszami.
-Wiesz że starszyza nie odpuści, będzie cię ścigać puki ciebie nie złapie? -powiedziała ocalała ANBU
-Wiem, lecz nie znajdą mnie jeśli sam się nie pokażę.
Zniknął w gałęźiach drzew kierując się w znanym sobie kierunku.
-Teraz do kąd się udamy ?
-Do świątyni demonów , mieszkający tam mnisi pomogą zająć pieczęć nie zabiając przytym , wprowadzą ciebie w śpiączke byś nie czuł bólu.
Podrużował dwa dni i dwie noce, świtem trzeciego dnia zobaczył przed sobą ogromne zdobione wrota z grubego drewna, wszedł na pierwszy stopień stawiając kolejne kroki przybliżał się do wrut strzegących świątyni, gdy jego ręka miała dotknąć złotej kołatki wrota otworzyły śię, za nimi stał mnich, ubrany w czerwoną szatę świątyni demonów. A
Naruto chciał już chciał powiedzieć w jakim celu przybył do świątyni lecz mnich go uprzedźił przykładając palec do ust i pokazując by wszedł do środka, przekraczając jej próg zobaczył białą podłoge wykonaną z granitu, spojrzał w górę lecz nie zauwarzył sufitu usłyszał dźwięk zamykanych dzwi i zgrzyt zamka.
-Wiem w jakim celu się tu pokazałeś, wiem kim jesteś i co ze sobą przynośisz a raczej kogo Naruto Namikaze, twój ojciec był czwartym Hokage wioski liścia, czekaliśmy na ciebie od chwili gdy się urodziłeś, nie muśisz się martwić jesteś tu bezpieczny dzwi których prug przekroczyłeś są nie zniszczalne, wierz mi morzesz czuć się swobodnie, zaprowadzę cie teraz do twojej komnaty, odpoczniesz i odświeżysz się, ja powiadomie opiekunka świątyni.
-Opiekunka świątyni?
Myślałem że mieszkają tu tylko mniśi.
-Masz rację Naruto-san, opiekun świątyni też jest mnichem, najstarszym z nas i najśilniejszy z nas, tylko on będzie wiedział jak ci pomóc.
-Soka.
Szli szeroką salą wejściową, po obu stronach znajdowały się kolumny z czerwonego kamienia zdobone złotem, skręcili do wąskiego korytarza ukrytego w cieniu, w oknach były witraże przedstawiające wysokie i nie wiele niższe postacie stanoł na moment by przyjrzeć się jednej z nich, była to piękna kobieta o granatowych włosach, uszach z kocimi pendzelkami wystającymi lekko z długich włosów i dwoma ogonami jej oczy miały złote źrenice.
-Matabi. -Szepnął naruto
-Tak,to matabi lecz jej imię brzmi Akane, nie które demony noszą ludzkie imiona.
Ruszyli dalej skręcając jeszcze pare razy w końcu staneli na przeciwko ładnie rzeźbionych dzwi mnich wyćiągnoł klucz włożył do złotego zamka i przekręcił, jego oczom ukazała się piękna i przestronna komnata z wielkim łożem, podłoga była przykryta pięknym dywanem w oknach wiśiały czerwone zasłony a w łaźience znajdowała się wanna zagłębiona w podłodze.
-Zjawie się o zachodzie słońca Naruto-san, w tym czasie skorzystaj z łaźienki i odpocznji.
Mnich wyszedł zamykając za sobą drzwi zostawiając go samego, chłopak popatrzył jeszcze na wygląd komnaty aż wreszcie poczuł że musi zrobić ze sobą pożądek, zdjoł z siebie wszystko łącznie z bielizną ruszył do łaźienki, napełnił wanne ciepłą wodą i zanurzył się w niej, czuł jak przybywa mu sił położył się tak by znaleść się pod ciepłą wodą, wynużył się po chwili, wźioł kostkę mydła o jakimś przyjemnym zapachu, namydlał swoje ciało dokładnie, dbał o nie jak by było narzędziem dzięki niemu był w stanie przetrwać, opłukał się z piany która była na jego ciele, usiadł w wannie by rozluźnić mięśnie.
-Już w krótce będziesz wolny Kurama.
-Tylko co zrobimy jak już będzie po wszystkim?
-Spokojnie naruto,wiem gdzie się udamy, tam nikt nas nie znajdzie będziemy mogli wszystko zaplanować w spokoju i koncentracji skupimy się na usunięciu starszyzny i Danzou gdy nadejdzie czas wyślę ciebie z misją do konohy lecz naraźie nie zdradzę ci nic, muśisz być ćierpliwy.
-Soka Kurama-san.
Naruto wyszedł z wanny, był ździwiony że temperatura wody się nie zmieniła lecz miał dość śiedzenia w ciepłej wodzie, wyszedł z łaźienki owinięty ręcznikiem w okół pasa jego mięśnie były idealnie wyżeźbione latami ciężkich treningów, odpieczentował jeden ze zwojów w którym miał zapasowe ubranie różniące się od tego oczojebnego dresu który nosił w wiosce, tutaj miał na sobie czarną siatkowaną koszulkę, czarną bluzę z czerwonym symbolem na plecach, także czarne spodnie trzy-czwarte, kabura na kunaie i shurikeny, buty shinobi podszedł do łóżka kładąc śię na nim lecz stopy dotykały podłogi nawet nie zorientował się kiedy usnoł.
W oknie było widać już zachodzące słońce, mnich wyszedł do komnaty widząc śpiącego chłopaka uśmiechnoł się podszedł do niego z zamiarem zbudzenia go.
-Naruto-san, już czas.
Chłopak szybko otworzył oczy-Już idziemy?
-Tak-odparł
-Dobrze.
-Lecz najpierw muśisz coś zjeść, czekamy na ciebie z wieczerzą.
Chłopakowi zaburczało w brzuchu przez co się zawstydził lecz mnich zaśmiał się cicho.
-Nie ma się czego wstydzić, każdy potrzebuje zjeść.
Dotarli do jadalni, mniśi śiedzieli już przy zastawionym stole, znajdowała się na nim Tempura i Sushi, próbował wszystkiego po trochu, było bardzo smaczne, od kiedy pamięta jadł samo ramen, pomyślał że to miła odmiana zjeść coś innego,w trakcie jedzenia jego wzrok obserwował każdego z osobna nie wiele rużnili lecz skupił się na osobie siedzącej u szczytu stołu, widać było jest to najstarszy z nich wszystkich.
-Zbliżcie się. -szepnął starzec
Naruto wstał ze swego miejsca przy stole, ruszył w jego stronę u szczytu stołu.
-Usiądź mój chłopcze, nie mam już tylu lat by muwić głośniej od szeptu.
Naruto usiadł spojrzał w jego oczy, widział w nich mądrość tego człowieka.
-Bałem się że nie doczekam tej chwili, jestem już stary mój czas dobiega końca na tym świecie, odpowiadając też na twoje pytanie, tak pomorzemy ci w zdjęciu pieczęci i uwolnienia kyuubi'ego.
-Arigato Akihiro-san.
-Nie muśisz mi dziękować, to nasz obowiązek, pomóż mi wstać nogi odmawiają mi już posłuszeństwa.
Chwycił go delikatnie, pomagając wstać, szli spokojnym krokiem w stronę złotych dzwi, te otworzyły śię gdy zbliżyli się do nich wszedli do środka przed nim pokazał się ołtarz po bokach mieściły złote kolumny, jego niebieskie oczy zaczeły piąć się w górę przed sobą miał posąg lisa z dźiewięcioma ogonami.
-Nie musze ci mówić kto to jest, wiesz doskonale chłopcze, pozwól mi powiedzieć ci pewną historię.
Zanim nastał świat shinobi, tym światem władało dźiewięć demonów nie były one okrutne były sprawiedliwe lecz ludzie bali się ich siły, więc postanowili je wygnać z tego miejsca, najśilniejszy postanowił stanąć w obronie innych demonów które uciekały ze swoich domów podczas walki został pokonany i zapieczętowany w tym czasie inne demony zdołały uciec do swego świata z którego pochodziły,jednen z demonów posiadał dar widzenia przyszłości powiedział że urodzi się człowiek który będzie miał zapieczętowanego w sobie króla demonów, uwolni go.
Naruto patrzył na starca, był w szoku nie wiedział co powiedzieć.
-Nie bój się, nie jesteś sam Naruto.-powiedział kyuubi-Kiedy będę wolny udamy się do miejsca zamieszkanego przez demony.
-Jutro o świecie rozpoczniemy zdejmowanie pieczęci by uwolnić kyuubi'ego, wprowadzimy cie w stan śpiączki byś nie czuł bólu gdym będziemy ją usuwać, idź odpocząć przysle kogoś po ciebie.
Naruto dotarł do komnaty zamknoł za sobą dzwi, podszedł do łóżka położył się na nim i zasnoł.
Wydawało się mu że przespał tylko chwilę gdy ktoś go budził.
-Naruto-san, za chwilę będzie świtać, bracia zebrali się już czekają.
Wstał natychmiast założył bluzę i wyszedł za mnichem.
Dotarli do miejsca gdzie był ostatnio, na podłodze był narysowany krąg a wnim jeszcze jeden w środku narysowany był dziwny symbol, podobne były inne po między kręgami, wzdłuż śiedzieli mniśi mając zwoje rozłożone przed każdym z nich.
-Teraz nałoże pieczęć która sprawi że nie będziesz czuł bólu w czasie usuwania pieczęci.
Naruto skinął głową, mnich złożył kilka znaków i nałożył pieczęć.
-Gotowe, teraz wejdź w środek wewnętrznego kręgu, połuż się, zamkni oczy.
Leżał już jakiś czas, z jego ciała wydostawała się czerwona chakra, stopniowo formowała się z niej dziwna postać gdy proces dobiegał końca a słońce chowało się za choryzontem kawałek od kręgu w którym leżał chłopak stał wysoki mężczyzna z długimi czerwonymi przetkanymi czarnymi pasemkami włosami owe włosy sięgały mu pasa, był mocno zbudowany odziany w czerń na jego palcu znajdował się sygnet z wygrawerowanym nieznanym symbolem.
Jego czerwone oczy z pionowymi źrenicami badały otoczenie, zacisnoł dłońie w pięści twarz wyrażała radość odwrócił się zauważył że z chłopakiem dzieje się coś dziwnego, unośił się coraz wyżej zaczeło bić od niego złote światł tak mocne że swoim blaskiem oświetliło wnętrze świątyni.
Ciało chopaka obniżało się stopniowo ukazując go z powrotem wywołując ździwienie na twarzach zebranych.
Nie był już człowiekiem, stał się lisim demonem, z włosów wystawała para uszu, miał też siedem złotych ogonów,był wyższy bardziej umięśniony.
-Prowadźcie do komnaty -odezwał się kyuubi do mnicha, biorąc chłopaka na ręce zaniusł go do komnaty w której odpoczywał Naruto jak dotarł do świątyni, położył go i okrył a sam usiadł czekając na jego
przebudzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)