środa, 9 marca 2016

Roździał 2

Naruto nie wiedział że wspinanie się na górę może być męczące i to cholernie nawet dla demona.
Co go podkusiło by posłuchać Kuramy by wspinać się bez użycia chakry , nie widział już ziemi wokół tylko chmury, wolał nie wiedzieć jak wysoko są.
-Już nie daleko Naruto, w krótce będziemy na szczycie.
Chłopak skinął głową, naprawdę chciał już być na szczyćie i odpocząć, w tym momenciemi znajdowali się na pułce skalnej.
Podjeli dalszą wspinaczkę, naruto chwycił się prawej strony gdy kawałek skały odłamał się od ściany na której byli.
-NARUTO !!! - Krzyknoł kurama.
Na szczęście chłopak trzymał się ściany na tyle mocno by nie spaść.
-Spokojnie, nic mi nie jest. -powiedział
-Ostrożnie, chce byśmy dotarli na szczyt razem.
Wspinali się dalej, tym razem uwarzając gdzie chwytają skałe by po chwili ujrzeć światło dzienne mimo otaczających chmur.
Pierwszy na górze znalazł się Kurama by podać Naruto ręke i wciągnąć chłopaka.
Gdy już obydwaj stali na twardym stabilnym gruncie przed nimi rozpościerał się widok źielonych drzew.
Oczu Kuramy chłoneły ten obraz,był szczęśliwy i dumny że udało się im tu dotrzeć.
-Oto i Kraj demonów naruto, tu zaczynasz wszystko od nowa, lecz pamiętaj o tym co zostało za tobą.
Zrobił krok do przodu, nie mógł uwierzyć że za tą potężnom górą znajduje się tak piękne miejsce.
Widać było jeźioro a nad nim wioske w powietrzu unośił się dym z komiów.
-To jest wioska Fudai, za nią aż do miasta demonów jest tylko las, odpoczniemy i zjemy coś porządnego.
-Przyda się, od spania na skalnych pułkach bolą mnie mięśnie.
-Jesteś młody naruto, takie rzeczy jak ta wspinaczka chartują.
Szli przed siebie aż zobaczyli śćieżkę prowadzącom w duł, w tym czasie korzystali z łatwości podróży w kierunku wioski gdy naruto przyponmiał sobie o dość istotnej sprawie.
-Kurama za co zjemy i odpoczniemy? Wątpię by moje pieniądze były coś tutaj warte.-powiedział naruto
-Spokojnie, jak byliśmy w świątyni wźiołem trochę pieniędzy ze skarbca który jest ukryty.-w odpowiedzi rzucił mu jedną z monet, była podobna do tych które posiadał tylko miała inne symbole i była grubsza.
-Gdybyś miał użyć swoich sprzedawcy uznali by że prubójesz ich oszukać, więc nie płać.
-Soka.
Szli przez las, naruto wrucił wspomnieniami do lasów konohy, spędził wiele czasu pośród ich drzew.
Nawet nie zauwarzył gdy dotarli do bram wioski gdzie stali strażnicy, byli mocno zbudowani z wyglądu przypominali kurame lecz jeden miał oczy niebieskie a drugi czarne nie mieli poźiomych źrenic tylko okrągłe każdy miał katane zawieszoną na pasie i symbol wilka na klamrze paska posiadali też po trzy ogony.
-Klan Ookami strzeże każdej wioski w kraju demonów w tym też naszą stolice, są naszą elitą w sród shinobi. -Czemu nas nie skontrolowali ? - spytał naruto
-Ponieważ wyglądamy jak cywile, strażnicy sprawdzają tylko shinobi będących tymczasowo w wiosce.
Teraz poszukajmy jakiegoś hotelu i zjedzmy coś dobrego lecz zanim zrobimy wymienione wcześniej rzeczy musimy kupić jakieś inne ubrania bo w tych wyglądamy tragicznie.
Szli dalej przez wioske, im dalej szli przez wioske tym bardziej wydawało się chłopakowi że znaczną częścią tej wioski są demony płci pięknej, oglądały się za nim te starsze i młodsze lecz wszystkie piękne.
-Spróbuj dogodzić trzem na raz, czuje się wykończony.-powiedział mężczyzna podobny do kota z czterema ogonami, natomiast drugi podobny do wilka z trzema ogonami westchnoł -Moje też nie dają mi spokoju, marze choć o jednej przespanej nocy.
Naruto zrobił się czerwony na policzkach gdy zrozumiał na co się żalą obydwaj mężczyźni.
-Kurama ?
-Słucham ?
-Czy mi się wydaje czy więcej tu kobiet niż mężczyzn? -zapytał naruto
-Masz rację, kobiet jest więcej niż mężczyzn ponieważ na świat przychodzą głównie kobiety,  mężczyzna ma więcej jak jedną partnerkę u nas nie ma małżeństw.
Pamiętaj u nas to kobiety wybierają sobie partnera na całe życie jeśli kturaś cię wybierze będzie ci wierna, nie opuści cię. - wytłumaczył kurama -Tak, nasze kobiety są wyjątkowe i niepowtarzalne. -dodał
-To czemu tamtych dwóch tak narzekało na nie , wydawać by się było że każdy mężczyzna chciałby być na ich miejscu. -powiedział naruto z wypiekami na twarzy.
-Wiesz że nie należy podsłuchiwać rozmów innych lecz na koniec tego tematu powiem ci że nasze kobiety potrafią być bardzo namiętne. - odparł kurama widząc że twarz chłopaka jest czerwona jak jabłko.
Weszli do sklepu z odzieżą, naruto zalała paleta kolorów w jakich były ubrania, pierwszy raz miał styczność z ubraniami dla demonów które były ciekawsze od ubrań ludzi.
Przeglądali bluzy,koszulki,spodnie wszystko w różnych kolorach i fasonach, kurama wiedział czego szuka lecz naruto pierwszy raz nie wiedział w co się ubrać, widząca to właścicelka sklepu postanowiła mu pomóc.
-Konnichiwa,nazywam się Chizuru widzę że nie morze się pan zdecydować, proszę sobie pomóc.-powiedziała piękna demonica podobna do kota ubrana w czarne kobiece kimono, kurama widząc jak patrzy na chłopaka łakomym wzrokiem powodując tym samym zakłopotanie u niego które zauważyła.
-Z pewnością coś znajdziemy dla tak przystojnego młodzieńca.
Sprzedawczyni obejrzała naruto od stup do głowy i zaczeła układać stos bluz,spodni i koszlek podchodząc kolejno do regałów gdy zebrała wszystko wręczyła go mu i wysłała do przymierzalni.
Naruto przymierzał wszystko co dała mu sprzedawczyni, były głównie koloru czarnego, białego i czerwonego na spodniach i bluzach były często umieszczone postacie wilka,lisa i dużego kota na tle płomieńi, spodnie były ozdobione symbolami których nie rozumiał.
Miał na sobie białą koszulkę, czarną bluzę z lisem i symbolami na plecach do tego czarne spodnie z czerwonym płomieńiem na nogawkach gdy wyszedł z przymierzalni na policzkach sprzedawczyni pokazały się rumieńce lecz to nie przeszkodziło jej w przygładzeniu zmarszczek na ubraniach.
-Wyglądasz o niebo lepiej niż w tym co przyszedłeś, wcale się nie ździwie jesli po drodze nie rzuci się na ciebie jakaś ślicznotka. - powiedziała sprzedawczyni
-Arigato. - powiedział naruto z uśmiechem
-Ale co z resztą, nie podobają ci się ? -zapytała sprzedawczyni
-Bierzemy wszystko i jeszcze to. -powiedział kurama pokazując na ubrania w przymierzalni i dwa identyczne komplety ubrań dla siebie.
-Oczywiście. -powiedziała kobieta lekko dygając.
-Dobrze wyglądasz naruto -powiedział kurama patrząc na blondyna
Proszę -powiedziała kobieta podając spakowane ubrania, kurama wyjoł sakiewkę i wręczył, właścicielka sklepu odprowadziła ich do ulicy nie przestając obserwować chłopaka.
-Arigato Chizuru za pomoc -podziękował naruto.
Wyszli na ulice w poszukiwaniu hotelu,budynek miał trzy piętra był wykonany z białego kamienia w recepcji siedziała młoda demonica o białych włosach tym razem podobna do wilczycy.
-Konnichiwa, chcieli byśmy wynająć dwa pokoje. -powiedział kurama
Dziewczyna podała klucze kuramie, jej wzrok spoczoł na blondynie , na jej twarzy pokazały się rumieńce.
-Pokoje 17 i 18 pierwsze piętro -powiedziała
-Arigato panienko. -powiedział z uśmiechem kurama
-Sumire, moje imię to sumire. -powiedziała nie przestając patrzeć na naruto.
-Arigato Sumire, ja jestem Kyuubi a to jest Naruto, choć nie wiem czy mogliśmy ci podać nasze imiona, nie chcemy żebyś miała kłopoty przez nas.
-Nie bójcie się, nie stracę tej pracy, moji okasan i otosan są właścicielami hotelu.
-A są tu gorące źródła ? -zapytał naruto
-Tak są -powiedziała dziewczyna czerwieńiąc się jeszcze bardziej.
Naruto uśmiechnoł się na myśl o gorącej wodzie.
-Chodzmy się najpierw odświeżyć -powiedział kurama
Wszedli po schodach na pierwsze piętro, skręcili w prawo idąc korytarzem, po obu stronach znajdowały się ponumerowane dzwi znaleźli swoje pokoje, naruto włożył klucz do zamka i przekręcił otwierając dzwi przekroczył prug zobaczył łużko które wyglądało zachęcająco po prawej stronie znajdowała się łaźienka z prysznicem,zaczoł zdejmować ubrania nagi wszedł do łaźienki chcąc wźąść prysznic, strumień ciepłej wody zmył z niego trudy podróży, woda spływała po nim po raz kolejny myślał o tym co będzie dalej , zakręcił wodę wychodząc z pod prysznica wźioł jeden z ręczników osuszył się jednym z nich, największy problem miał z ogonami które są długie i puszyste.
-Odrazu lepiej - powiedział naruto przeciągając się co uwydatniło jego mięśnie, w tym samym momencie z przeciwległego okna budynku który jest rezydencją właścićeli hotelu obserwowała go Sumire, jej oczy błyszczały, dłońie mrowiły, serce biło tak mocno jakby miało wyskoczyć z pierśi a oddech przyśpieszył.
-Nie ładnie tak podglądać gości młoda damo.
Sumire usłyszała szept przy uchu, przez chwilę myślała że umrze ze strachu lecz gdy zobaczyła kto stoi za jej plecami , nie wiedziała co ma powiedzieć na swoją obronę.
-Spokojnie, nie zamierzam ci nic zrobić to naturalne , jesteś kobietą Sumire. - powiedział kurama.
- Jeszcze nie widziałam kogoś takiego jak on , jak tylko przekroczył drzwi recepcji nie mogłam skupić się na niczym innym. -powiedziała
-Widać że jest wyjątkowy, jedyny. -dodała.
-Naruto był człowiekiem. -powiedział kurama
Twarz sumire pokazał się szok , myśli galopowały szaleńczo.
Zakochała się w człowieku który jest teraz demonem.
-Nie bój się swojch uczuc do niego, jest ich wart. -powiedział kurama
- I tak nie będziemy razem. -powiedziała ze smutkiem.
-Nigdy nie wiesz co przynieśie ci los. -rzekł kurama
Sumire spojrzała na to co znajdowało się w ręku mężczyzny, był to sygnet wykonany ze złota, pięknie zdobiony grawerunkami  , sumire widziała tylko rysunek sygnetu w jednej z kśiąg wiedziała do kogo należy, jej głowa opadła w geście pokłonu.
-Panie. - powiedziała szeptem
-Wstań, nie muśisz klęczeć ani kłańiać się. - powiedział kurama
- Ale panie... - powiedziała sumire
Kurama podał jej dłoń , ujęła ją tym samym wstając lecz nie patrząc w oczy króla demonów.
- Spójrz na mnie sumire. - powiedział kurama
Podniosła wzrok , teraz patrzyła w twarz króla.
- Ta rozmowa zostanie między nami , nikt się o niej nie dowie masz moje słowo. Lecz proszę cię byś używała  imienia którym przedstawiłem się za pierwszym razem tak samo proszę byś nic nie mówiła o naruto , wiąże z nim wielkie nadzieje i plany.
-Oczywiście Kurama-san - powiedziała sumire.
Nastała cisza między Kuramą a Sumire , nie widziała co zrobic.
- Jak dostałeś się do mojego pokoju ?
Sumire czekała na odpowiedź , jej rodzice wysłali ją do akademii kunoichi w stolicy , ukończyła szkolenie na stopniu chunina , wykonała kilkadziesiąt misji , rok temu zrezygnowała i wruciła do domu.
- Zneutralizowałem twoją pieczęć , mam nadzieje ze nie gniewasz się , jesteś zdolną kunoichi sumire. - powiedział kurama wychodząc z pokoju
Naruto czekał na kurame w recepcji , niecierpliwił  się na dodatek był głodny.
- Gdzie jesteś ? - szepnął
-Za tobą - usłyszał głos kuramy za plecami
- Gdzie się podziewałeś , jestem głodny ?!  - powiedział naruto  w odpowiedzi zaburczało mu w brzuchu.
- Słyszę . - powiedział kurama uśmiechając się.
Wyszli z hotelu , na ulicach wioski zapłoneły lampiony oświetlając sklepy i restauracje w oknach domów paliły się światła na ulicach pokazało się więcej młodych demonów , cywile i shinobi idąc naruto i kurama obserwowali to co dzieje się wokół nich.
Wszedli do zachęcająco wyglądającej restauracji , podeszli do stolika siadając przy nim.
- Ta jędza prubóje poderwać Satoshi'ego ! -powiedziała jedna z demonic siedzących parę stolików dalej.
- Spokojnie Ayako , on cię kocha i nie będzie zwracał uwagi na jej zaloty , pozatym jest teraz na misji , więc nie psuj sobie i nam chumoru , miałyśmy spędźić ten wieczór w przyjemnej atmosferze a tak to przejmujemy się tą pindą Noriko.
- Gomen nasai - powiedziała demonica podobna do kota biorąc do ręki czarkę i oprużniając ją krzywiąc się trochę , reszta zrobiła to samo.
- Już lepiej , napjmy się jeszcze ! - powiedziała jedna z grupy  siedzących przy stole wstała od niego ruszyła lekko chwiejnym krokiem po następnom butelkę sake , jej wzrok zatrzymał się na Naruto przez to wpadła na stuł przewracając go wywołując straszny chałas.
Naruto widząc co się stało podszedł do demonicy pomagając jej wstać , miała źielone źrenice , trzy kocie ogony jej włosy były czarne z których było widać kocie uszy.
- Nic ci się nie stało ? - zapytał naruto Demonica stała na przeciwko naruto, słyszała jego słowa lecz nie chciała by za szybko odszedł, więc nic nie mówiła jej wzrok chłonoł go.
Naruto wźioł jedno z przewruconych krzeseł i posadził ją na nim, ukucnoł na przeciw niej gdy to zrobił podeszła reszta demonic by sprawdzić czy nie stało się nic groźnego.
- Jak masz na imię ? - demonica zadała w końcu pytanie
-Naruto . - przedstawił się.
-Jestem Aya. -powiedziała
-Dobrze że nic ci nie stało, przez chwilę byliśmy się, twoje koleżanki pomogą ci. - powiedział naruto
Wstał i odszedł do stolika na którym czekało jedzenie a kurama popjał sake w między czasie demonice opuściły restaurację.
Szły ulicą, nie które o własnych siłach lecz dwie osoby były podtrzymywane przez swoje koleżanki, jedna z nich złorzeczyła na kogoś druga natomiast szła zamyślona z rumieńcami na policzkach,oczy błyszczały cały czas widziała jego przystojną twarz, oczy koloru nieba, długich blond włosów.
- Aya co z tobą ? - spytała Kaori
Milczała, z jej policzków nie schodziły rumieńce, koleżanka nie mogąc doczekać się odpowiedzi staneła przez co Aya spojrzała w twarz Kaori która zrozumiała czemu nie reagowała na jej słowa.
- Aaaa, Aya w końcu się zakochała!-powiedziała Kaori
Wszystkie zebrały się wokół Ayi ,  nie mogąc uwierzyć że wkońcu i ona znalazła swojego wybranka.
- Kim on jest, znamy go ? - spytała jedna z demonic imieniem Azusa
- Widźiałyście go wszystkie. - powiedziała Aya
- Masz na myśli tego co pomógł ci przed chwilą w restauracji ? - spytała Azusa
Aya uśmiechneła się gdy przywołała obraz złotowłosego demona o niebieskich oczach.
- A więc zakochałaś się w swoim wybawicielu. - powiedziała Kaori
- Jaki z niego wybawiciel ? - powiedziała Eri - Pomógł ci i tyle , choć powiem że jest przystojny. - dodała
Aya słysząc co powiedziała Eri przez chwilę miała ochotę rzucić się na przyjacułkę lecz ta miała już swojego towarzysza.
Aya pożegnała się z przyjaciółkami
gdy doszły do jej domu , odetchneła chłodnym nocnym powietrzem.
- Trzeba się położyć . - mrukneła
Przeszła przez drzwi w bramie które prowadziły na niewielki dziedziniec na którym czekała jej okasan  najwyraźniej niezadowolona ze swojej musume.
- Co ja z tobą mam Aya? - powiedziała Oka-san
- Gomen-nasai Haha , Ayako miała problem chciała porozmawiać i zwieżyć się ze swojch obaw , boji się że Noriko wybierze Isao nie wie co ma zrobić mimo że jest jego pierwszą partnerką.
- Soka musume , Ayako boji się że przestanie być dla niego ważna , tak jak ja się bałam. - powiedziała
- Przecież oto-san cię kocha. - odpowiedźiała Aya
- Twój oto-san kocha nie tylko mnie i ciebie , kocha tak samo twoje siostry ,  waszego brata tak samo , Yuriko i Wakana też mają miejsce w jego sercu. - Powiedziała do córki - Bardzo pragnę twojego szczęścia musume. - dodała
Aya uśmiechneła się do oka-san , chciała jej powiedzieć o tym że wkońcu zakochała się.
- Oka-san...ja się...zzzakochałam. - powiedziała jąkając się na koniec.
Aoi spojrzała na swoją musume , nie mogła uwierzyć że Aya wkońcu znalazła swojego wybranka bała się że zostanie jedyną panną z pośród swoich sióstr , chwyciła dłoń córki ciesząc się razem z nią.
- Jak ma na imię ten którego wybrałaś musume ? - spytała
- Naruto . - powiedziała Aya uśmiechając się lekko
Aoi myślała o przyszłości swojej musume , pragneła jej szczęśćia jej oczy spojrzały na gwiazdy na niebie które świeciły jasno.
- Chodźmy spać Aya , późno już. - zwruciła się do córki wstając i kierując się do domu.
Aya spojrzała w niebo usiane gwiazdami przywołała obraz złotowłosego demona i w tym momencie niebo przecieła spadająca gwiazda, w tym samym czasie na dachu budynku gdzie wysokie i rozłożyste drzewo rzucało cień osobie która przysłuchiwała się rozmowie dwuch kobiet i jej treść napełnia radośćią.
Wszedł do recepcji hotelu gdzie nocował z naruto , ruszył po schodach na pierwsze piętro gdzie znajdowały się ich pokoje zbliżył się do drzwi pokoju naruto chcąc zobaczyć czy już śpi .
Przekroczył prug myślał że zobaczy tylko śpiącego chłopaka lecz zaskoczył go widok stojącej obok Sumire.
- Boję się że więcej go nie zobaczę . - szepneła
- Zobaczycie się , obiecuję.
Wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.

niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 1

Kurama wpatrywał się w chłopaka już od kilku godzin, czekał aż obudzi się po zdjęciu pieczęci, słońce już dawno zaszło ustępując miejsca kśiężycowi i gwiazdom, gdyby nie był demonem to z pewnością by zasnoł lecz sen nie był mu potrzebny.
Naruto czuł jak zaczyna się budzić, pierwsze co sobie uświadomił to że nie znajduje się już w świątyni, nie czuł pod plecami twardości i chłodu podłogi a zamiast tego miękkie i ciepłe łużko tylko kto go tu przyniusł?
Podniusł powieki ukazując niebieskie oczy, znajdował się w tym samej komnacie do której przyprowadził go mnich.
-Wreszcie się obudziłeś naruto.
Odezwała się postać stojąca przy końcu łóżka.
Przyjrzał się tej osobie, był to mężczyzna cholernie przystojny, miał w sobie coś drapieżnego posiadał długie krwisto-czerwone włosy z czarnymi pasemkami, mocno umięśnioną sylwetkę, szerokie ramiona jego oczy miały czerwony kolor i pionową czarną źrenice.
-Kim jesteś ?
-Tyle lat razem a nie wiesz kim jestem, spodziewałem się czegoś więcej po tobie naruto.
-Kurama ?! Ale ty wyglądasz jak człowiek a jesteś lisem, wielkim, olbrzymim z dźiewięcioma ogonami !
-Ha ha ha - roześmiał się -Masz na myśli moją demoniczną postać lecz osobiście wolę tą postać, jest wygodniejsza i nie rzuca się w oczy.
Patrzył na osobę która stała na przeciwko.
Idz śię odświeżyć, musimy wyruszyć a czeka nas podróż do kraju demonów, od czasu gdy zostałem zapieczętowany, już czas bym wrucił a ty razem ze mną.
Naruto zastanawiał się nad słowami Kuramy, miał opuścić kraj ognia, żyć pośród innych demonów w innym miejscu, zostawić wszystko co zna.
-Ale jak mam żyć w miejscu pełnym demonów jak ?!
-Jestem człowiekiem, wyglądam jak człowiek nie zmienie się w jednego z was !
-Myślę że poradźimy sobie z twoim wyglądem.
-Ciekawe co ?
-Spójrz w lustro, tam jest rozwiązanie dla twojch obaw.
Wstał z łóżka kierując się do lustra które wiśiało przy dzwiach, a tam zobaczył innego siebie, podobnego do osoby stojącej za nim tylko był trochę niższy, miał blond włosy, niebieskie oczy i siedem liśich ogonów.
-Nie potrafię powiedzieć jak to się stało, jeszcze nigdy nie zdarzyło się by człowiek został demonem, mogę powiedzieć że jesteś wyjątkowy naruto.
Chłopak patrzył na swoje odbicie, nie wiedział co ma myśleć lecz wiedźiał że musi wyruszyć z Kuramą.
-Kiedy ruszamy?
-O świecie, więc do tego czasu odpocznji jeszcze.
Kurama wyszedł z komnaty natomiast naruto położył się, zamknoł oczy przed nim staneli wszyscy dla których coś znaczył, jedna osoba skupiała jego uwagę.
-Hinata-chan - szepnoł.
Wiele mil od światyni w gabinecie hokage odbywała się kłutnia między Tsunade a Utatane członkinią rady.
-To wszystko twoja wina Tsunade ! Rozpuściłas go, pozwalałaś mu na wszystko a teraz uciekł i ślad po nim zaginął, oddźiał ANBU który miał go schwytać ledwo wrucił, muwili że demon przejoł nad nim kontrole a my straciliśmy jedyną broń na tyle skuteczną, by bronić się przed innymi wioskami !
-Bzdura! Chcieliście go zamknąć pod klucz, nie był by już tym samą osobą, zwrucił by się przeciw nam, nie zapanowalibyście nad nim !
Shizune patrzyła na tą scene ze strachem w oczach, jeszcze nigdy nie widziała swojej mistrzyni w takim stanie,walczyła o chłopaka z całych sił, w tym momencie obie kobiety mierzyły się wzrokiem w końcu starsza wyszła z gabinetu trzaskając dzwiami, tsunade opadła na fotel wdychając głęboko.
-Wszystko będzie dobrze Shisou, wierze że naruto nic nie jest -powiedziała shizune
-Obyś miała rację.
Wstała i spojrzała przez okno, kśiężyc był w pełni, nieliczni mogli sobie pozwolić na sen.
-Idz do domu, nie każ kakashi'emu długo czekać.
Shizune zarumieniła i wyszła do domu gdzie czekał na nią świeżo poślubiony mąż.
W dzielnicy należącej do klanu Hyuga.
Granatowłosa dziewczyna siedziała w oknie swojego pokoju obserwując kśiężyc, lekki wiatr unosił jej włosy, myśli krążyły wokół niebieskookiego chłopaka ze złotymi włosami.
-Naruto-kun- jej słowa poniusł łagodny wiatr.
Dwie postacie w czarnych pelerynach z kapturami na głowach szły obok siebie, przed sobą mieli łańcuch gór do których zmierzali, nie spodziewanie powiał łagodny wiatr zdejmując kaptur jednej z nich przy tym sprawiając wrażenie jak by coś usłyszał.
-Stało się coś naruto ? -zapytał kurama
-Wydawało mi się że kogoś usłyszałem. -odpowiedźiał naruto
-Połowa drogi za nami, musimy przejść przez góry i las w nim znajduje śię cel naszej podróży.
-Jak wygląda Miasto Demonów ? -zapytał naruto
-Jest podobne do konohy lecz piękniejsze, ulice są wyłożone kamieńiami, budynki są zrobione z granitu i marmuru, pięknie zdobione, czerwona dachówka pokrywa dachy jest mnóstwo miejsc gdzie można spacerować i wiele innych ciekawych miejsc , zobaczysz wszystko na własne oczy. -powiedział z uśmiechem kurama.
Naruto skinoł kilka razy głową że rozumie, lecz jedna rzecz nie dawała mu spokoju, odruchowo sięgnął do szyji gdzie znajdował się srebrny łańcuszek z czerwonym kamieniem, który dostał od Hinaty na ostatnie urodziny.
Wrucił wspomnieniami do tego dnia, Sakura i Hinata obwiązały mu oczy prowadząc go jak się okazało do restauracji Yakimiku gdzie czekali wszyscy przyjaciele nawet Sasuke, Kakashi z Shizune , Iruka , Gaara z Temari , Kurenai i Asuma , Tsunade.
Były to wspaniałe urodziny, cieszył się że ktoś pamięta o nim , jego dłoń zacisneła się na czerwonym kamieńiu znajdującym się na łańcuszku.
- Czeka nas wspinaczka.-powiedział kurama
 Naruto spojrzał w górę, wiedział że po drugiej stronie łańcucha gór będzie bezpieczny.

Prolog

Postać ubrana w czarny płaszcz przemieszczała się w cieniu budynków do murów obronnych wioski, osoba ta była bardzo ostrożna, wiedział że jesli go  złapią to zaprowadzą przed oblicze starszyzny .
-Skup się, naruto bo jak nas nakryją zrobi się nie przyjemnie.
-Szkoda że muszę opuścić konohę przez starszyznę, lecz nie dam się zakuć w łańcuchy i słuchać ich rozkazów.
Byli już pod murami, obserwował shinobi znajdujących się na nich.
-Czyżby coś wiedzieli?-mruknął pod nosem chłopak.
Wiedział że trzeba odwrócić ich uwagę by przekroczyć mury, lecz to dopiero początek, wiedział że ANBU ruszy za nim na rozkaz starszyzny by przywlekli go z powrotem do wioski gdzie zostanie ukarany i uwięźiony a na to nie miał zamiaru pozwolić, nie będzie marionetką w rękach tych starych pierników, by mogli dyktować warunki Tsunade Oba-chan, lecz wrucę lecz nie sam a starszyznę wyślemy na emeryturę, zajmie to mi trochę czasu lecz , po wszystkim zastąpimy ich właściwymi ludzmi.
-Kage bunshin no jutsu.
Za chłopakiem pokazał się klon który ruszył w stronę murów na których stali strażnicy.
-Ucieka, łapać go! -krzyknoł jeden z  nich a kilku innych rzuciło się na niego lecz to wystarczyło by znaleść się za nimi i uciec w mrok lasu kraju ognia.
Skakał z gałęzi na gałąź starając się jak najszybciej oddalić się od konohy, wiedział że pościg już depcze im po piętach.
-Pomóż mi kyuubi, nie dam rady bez ciebie.
-To nie ma sensu, musimy ich pokonać w walce.
-Dobrze, lecz nie zabje ich, ogłuszę lub zranię ich mocno by nie mogli nas dalej ścigać.
-Zrobisz jak będziesz chciał.
Ciało chopaka zaczeła pokrywać krwisto-czerwona chakra, oczy przybrały dzikie spojrzenie, włosy się nastroszyły dając mu drapieżny wygląd, ręce wyglądały jak szpony gotowe rozejrzeć wszystko, czuł że panuje nad wszystkim, wyszedł z za drzewa stając na przeciwko oddźiału ANBU.
-Naruto Uzumaki z rozkazu starszyzny wioski mamy sprowadźic ciebie z powrotem ! -powiedział dowódca oddźiału.
-Nie wrucę po to by starszyzna zamknęła w celi i zakuła w kajdany! -odpowiedźiał z nienawiścią Naruto
-Brać go ! -rozkazał dowódca ANBU
Zaatakowali a on czekał na ich ruch, każdy z nich zajeło pozycję do ataku, pierwszy z nich ruszył w jego kierunku z kataną wymierzoną w pierś, zablokował cięcie miecza pazurami utworzonymi z chakry kyuubi'ego niszcząc ją, skrytobujca rzucił notkę wybuchową myśląc że to wystarczy do pokonania jinchuuriki kyuubi'ego, wybuch był na tyle mocny by zranic dotkliwie człowieka, gdy opadł nie było śladu po nim co wprawiło ich w osłupienie.
-Gdzie on jest ?-zapytał dowódca
-Głupcy, myślicie że mnie pokonacie-powiedział z kpiną w głośie Naruto.
Zaatakował ich bez szansy na obronę przed nim, raniąc tak by nie zabic ich, wszyscy padali jak młode drzewka pod lawiną, został ostatni z ANBU.
-Masz wybór, morzesz ze mną walczyć i przegrać lub zająć się swoimi towarzyszami.
-Wiesz że starszyza nie odpuści, będzie cię ścigać puki ciebie nie złapie? -powiedziała ocalała ANBU
-Wiem, lecz nie znajdą mnie jeśli sam się nie pokażę.
Zniknął w gałęźiach drzew kierując się w znanym sobie kierunku.
-Teraz do kąd się udamy ?
-Do świątyni demonów , mieszkający tam mnisi pomogą zająć pieczęć nie zabiając przytym , wprowadzą ciebie w śpiączke byś nie czuł bólu.
Podrużował dwa dni i dwie noce, świtem trzeciego dnia zobaczył przed sobą ogromne zdobione wrota z grubego drewna, wszedł na pierwszy stopień stawiając kolejne kroki przybliżał się do wrut strzegących świątyni, gdy jego ręka miała dotknąć złotej kołatki wrota otworzyły śię, za nimi stał mnich, ubrany w czerwoną szatę świątyni demonów. A
Naruto chciał już chciał powiedzieć w jakim celu przybył do świątyni lecz mnich go uprzedźił przykładając palec do ust i pokazując by wszedł do środka, przekraczając jej próg zobaczył białą podłoge wykonaną z granitu, spojrzał w górę lecz nie zauwarzył sufitu usłyszał dźwięk zamykanych dzwi i zgrzyt zamka.
-Wiem w jakim celu się tu pokazałeś, wiem kim jesteś i co ze sobą przynośisz a raczej kogo Naruto Namikaze, twój ojciec był czwartym Hokage wioski liścia, czekaliśmy na ciebie od chwili gdy się urodziłeś, nie muśisz się martwić jesteś tu bezpieczny dzwi których prug przekroczyłeś są nie zniszczalne, wierz mi morzesz czuć się swobodnie, zaprowadzę cie teraz do twojej komnaty, odpoczniesz i odświeżysz się, ja powiadomie opiekunka świątyni.
-Opiekunka świątyni?
Myślałem że mieszkają tu tylko mniśi.
-Masz rację Naruto-san, opiekun świątyni też jest mnichem, najstarszym z nas i najśilniejszy z nas, tylko on będzie wiedział jak ci pomóc.
-Soka.
Szli szeroką salą wejściową, po obu stronach znajdowały się kolumny z czerwonego kamienia zdobone złotem, skręcili do wąskiego korytarza ukrytego w cieniu, w oknach były witraże przedstawiające wysokie i nie wiele niższe postacie stanoł na moment by przyjrzeć się jednej z nich, była to piękna kobieta o granatowych włosach, uszach z kocimi pendzelkami wystającymi lekko z długich włosów i dwoma ogonami jej oczy miały złote źrenice.
-Matabi. -Szepnął naruto
-Tak,to matabi lecz jej imię brzmi Akane, nie które demony noszą ludzkie imiona.
Ruszyli dalej skręcając jeszcze pare razy w końcu staneli na przeciwko ładnie rzeźbionych dzwi mnich wyćiągnoł klucz włożył do złotego zamka i przekręcił, jego oczom ukazała się piękna i przestronna komnata z wielkim łożem, podłoga była przykryta pięknym dywanem w oknach wiśiały czerwone zasłony a w łaźience znajdowała się wanna zagłębiona w podłodze.
-Zjawie się o zachodzie słońca Naruto-san, w tym czasie skorzystaj z łaźienki i odpocznji.
Mnich wyszedł zamykając za sobą drzwi zostawiając go samego, chłopak popatrzył jeszcze na wygląd komnaty aż wreszcie poczuł że musi zrobić ze sobą pożądek, zdjoł z siebie wszystko łącznie z bielizną  ruszył do łaźienki, napełnił wanne ciepłą wodą i zanurzył się w niej, czuł jak przybywa mu sił położył się tak by znaleść się pod ciepłą wodą, wynużył się po chwili, wźioł kostkę mydła o jakimś przyjemnym zapachu, namydlał swoje ciało dokładnie, dbał o nie jak by było narzędziem dzięki niemu był w stanie przetrwać, opłukał się z piany która była na jego ciele, usiadł w wannie by rozluźnić mięśnie.
-Już w krótce będziesz wolny Kurama.
-Tylko co zrobimy jak już będzie po wszystkim?
-Spokojnie naruto,wiem gdzie się udamy, tam nikt nas nie znajdzie będziemy mogli wszystko zaplanować w spokoju i koncentracji skupimy się na usunięciu starszyzny i Danzou gdy nadejdzie czas wyślę ciebie z misją do konohy lecz naraźie nie zdradzę ci nic, muśisz być ćierpliwy.
-Soka Kurama-san.
Naruto wyszedł z wanny, był ździwiony że temperatura wody się nie zmieniła lecz miał dość śiedzenia w ciepłej wodzie, wyszedł z łaźienki owinięty ręcznikiem w okół pasa jego mięśnie były idealnie wyżeźbione latami ciężkich treningów, odpieczentował jeden ze zwojów w którym miał zapasowe ubranie różniące się od tego oczojebnego dresu który nosił w wiosce, tutaj miał na sobie czarną siatkowaną koszulkę, czarną bluzę z czerwonym symbolem na plecach, także czarne spodnie trzy-czwarte, kabura na kunaie i shurikeny, buty shinobi podszedł do łóżka kładąc śię na nim lecz stopy dotykały podłogi nawet nie zorientował się kiedy usnoł.
W oknie było widać już zachodzące słońce, mnich wyszedł do komnaty widząc śpiącego chłopaka uśmiechnoł się podszedł do niego z zamiarem zbudzenia go.
-Naruto-san, już czas.
Chłopak szybko otworzył oczy-Już idziemy?
-Tak-odparł
-Dobrze.
-Lecz najpierw muśisz coś zjeść, czekamy na ciebie z wieczerzą.
Chłopakowi zaburczało w brzuchu przez co się zawstydził lecz mnich zaśmiał się cicho.
-Nie ma się czego wstydzić, każdy potrzebuje zjeść.
Dotarli do jadalni, mniśi śiedzieli już przy zastawionym stole, znajdowała się na nim Tempura i Sushi, próbował wszystkiego po trochu, było bardzo smaczne, od kiedy pamięta jadł samo ramen,  pomyślał że to miła odmiana zjeść coś innego,w trakcie jedzenia jego wzrok obserwował każdego z osobna nie wiele rużnili lecz skupił się na osobie siedzącej u szczytu stołu, widać było jest to najstarszy z nich wszystkich.
-Zbliżcie się. -szepnął starzec
Naruto wstał ze swego miejsca przy stole, ruszył w jego stronę u szczytu stołu.
-Usiądź mój chłopcze, nie mam już tylu lat by muwić głośniej od szeptu.
Naruto usiadł spojrzał w jego oczy, widział w nich mądrość tego człowieka.
-Bałem się że nie doczekam tej chwili, jestem już stary mój czas dobiega końca na tym świecie, odpowiadając też na twoje pytanie, tak pomorzemy ci w zdjęciu pieczęci i uwolnienia kyuubi'ego.
-Arigato Akihiro-san.
-Nie muśisz mi dziękować, to nasz obowiązek, pomóż mi wstać nogi odmawiają mi już posłuszeństwa.
Chwycił go delikatnie, pomagając wstać, szli spokojnym krokiem w stronę złotych dzwi, te otworzyły śię gdy zbliżyli się do nich wszedli do środka przed nim pokazał się ołtarz po bokach mieściły złote kolumny, jego niebieskie oczy zaczeły piąć się w górę przed sobą miał posąg lisa z dźiewięcioma ogonami.
-Nie musze ci mówić kto to jest, wiesz doskonale chłopcze, pozwól mi powiedzieć ci pewną historię.
Zanim nastał świat shinobi, tym światem władało dźiewięć demonów nie były one okrutne były sprawiedliwe lecz ludzie bali się ich siły, więc postanowili je wygnać z tego miejsca, najśilniejszy postanowił stanąć w obronie innych demonów które uciekały ze swoich domów podczas walki został pokonany i zapieczętowany w tym czasie inne demony zdołały uciec do swego świata z którego pochodziły,jednen z demonów posiadał dar widzenia przyszłości powiedział że urodzi się człowiek który będzie miał zapieczętowanego w sobie króla demonów, uwolni go.
Naruto patrzył na starca, był w szoku nie wiedział co powiedzieć.
-Nie bój się, nie jesteś sam Naruto.-powiedział kyuubi-Kiedy będę wolny udamy się do miejsca zamieszkanego przez demony.
-Jutro o świecie rozpoczniemy zdejmowanie pieczęci by uwolnić kyuubi'ego, wprowadzimy cie w stan śpiączki byś nie czuł bólu gdym będziemy ją usuwać, idź odpocząć przysle kogoś po ciebie.
Naruto dotarł do komnaty zamknoł za sobą dzwi, podszedł do łóżka położył się na nim i zasnoł.
Wydawało się mu że przespał tylko chwilę gdy ktoś go budził.
-Naruto-san, za chwilę będzie świtać, bracia zebrali się już czekają.
Wstał natychmiast założył bluzę i wyszedł za mnichem.
Dotarli do miejsca gdzie był ostatnio, na podłodze był narysowany krąg a wnim jeszcze jeden w środku narysowany był dziwny symbol, podobne były inne po między kręgami, wzdłuż śiedzieli mniśi mając zwoje rozłożone przed każdym z nich.
-Teraz nałoże pieczęć która sprawi że nie będziesz czuł bólu w czasie usuwania pieczęci.
Naruto skinął głową, mnich złożył kilka znaków i nałożył pieczęć.
-Gotowe, teraz wejdź w środek wewnętrznego kręgu, połuż się, zamkni oczy.
Leżał już jakiś czas, z jego ciała wydostawała się czerwona chakra, stopniowo formowała się z niej dziwna postać gdy proces dobiegał końca a słońce chowało się za choryzontem kawałek od kręgu w którym leżał chłopak stał wysoki mężczyzna z długimi czerwonymi przetkanymi czarnymi pasemkami włosami owe włosy sięgały mu pasa, był mocno zbudowany odziany w czerń na jego palcu znajdował się sygnet z wygrawerowanym nieznanym symbolem.
Jego czerwone oczy z pionowymi źrenicami badały otoczenie, zacisnoł dłońie w pięści twarz wyrażała radość odwrócił się zauważył że z chłopakiem dzieje się coś dziwnego, unośił się coraz wyżej zaczeło bić od niego złote światł tak mocne że swoim blaskiem oświetliło wnętrze świątyni.
Ciało chopaka obniżało się stopniowo ukazując go z powrotem wywołując ździwienie na twarzach zebranych.
Nie był już człowiekiem, stał się lisim demonem, z włosów wystawała para uszu, miał też siedem złotych ogonów,był wyższy bardziej umięśniony.
-Prowadźcie do komnaty -odezwał się kyuubi do mnicha, biorąc chłopaka na ręce zaniusł go do komnaty w której odpoczywał Naruto jak dotarł do świątyni, położył go i okrył a sam usiadł czekając na jego
 przebudzenie.